Jakiś czas temu bardzo miła Pani z wydawnictwa zapytała
mnie, czy nie chciałabym zrecenzować książkę pod tytułem „Sekrety francuskiej
kuchareczki”. Pierwsza moja myśl? Trochę dziwny tytuł, choć zdecydowanie
intrygujący… Druga myśl: mam na głowie pracę zawodową, dzieci, bloga, męża,
milion innych spraw i jeszcze mam książki brać na głowę?...mhm po chwili
przyszła refleksja. Przecież kocham książki, zawsze kochałam, czytam namiętnie
po kilka książek miesięcznie, czemu by nie przeczytać właśnie tę? Kiedyś bardzo
dawno temu myślałam czy by nie założyć bloga recenzenckiego, ale doszłam do wniosku,
że kim ja jestem by oceniać osoby piszące znacznie lepiej i ciekawiej niż ja?
Może czas to ugryźć z innej strony? Może wprowadzić na bloga recenzje książek z
przepisami?... zostałam z ta myślą i przeczytałam opis książki:
„Kiedy Marie,
odważna francuska dziennikarka, wyjeżdża na inny kontynent jako zagraniczna
korespondentka, zaczyna się jej wielka przygoda życia. W krótkim czasie musi
się nauczyć, jak otrzymać zaproszenie na najważniejsze wydarzenia
polityczno-kulturalne, jak wtrącić słówko na konferencji prasowej, kiedy wciąż
przerywa ci namolny australijski pisarz, a także jak nawiązać nowe znajomości –
zwłaszcza w sytuacji, kiedy Urząd Imigracyjny stanowczo sugeruje, że twój
francusko-kanadyjski narzeczony musi wrócić do domu.
Na szczęście Marie ma przy sobie przepisy swojej ukochanej mamy. Stanowią one remedium na tęsknotę za domem, a także okazują się nieocenioną pomocą w nawiązywaniu kolejnych znajomości z aroganckimi Australijczykami… Czy Marie uda się zintegrować z australijską społecznością? Jak poradzi sobie w obcym kraju, na obcym kontynencie, wśród obcych sobie ludzi? I jaką rolę w tym wszystkim odegrają sekrety francuskiej kuchni?.”
Na szczęście Marie ma przy sobie przepisy swojej ukochanej mamy. Stanowią one remedium na tęsknotę za domem, a także okazują się nieocenioną pomocą w nawiązywaniu kolejnych znajomości z aroganckimi Australijczykami… Czy Marie uda się zintegrować z australijską społecznością? Jak poradzi sobie w obcym kraju, na obcym kontynencie, wśród obcych sobie ludzi? I jaką rolę w tym wszystkim odegrają sekrety francuskiej kuchni?.”
Zaintrygowana odpisałam miłej Pani z wydawnictwa, że chętnie
książkę przeczytam i poproszę o egzemplarz. Egzemplarz wkrótce otrzymałam i
oczywiście przeczytałam niezwłocznie mimo, że literatura określana mianem
„kobiecej” różni się od moich typowych lektur. Książka mnie zachwyciła? Tak to
dobre słowo.. zdecydowanie mnie zachwyciła. Podzielona jest na rozdziały, gdzie
Marie począwszy od małego dziecka przeżywa większe i mniejsze perypetie.
Zdecydowanie w tych wybrykach przypominała mnie samą z przed lat. Chyba każda z
nas, obecnie ustatkowanych kobiet sukcesu, czy pań domu dzieckiem będąc
rozrabiała za trzech :) Historie te czyta się łatwo, przyjemnie i zdecydowanie
z uśmiechem na ustach. Dodatkowym bonusem jest uhonorowanie każdego rozdziału
przepisem kucharskim. Autorka w każdą opowieść umiejętnie wplata dania
tradycyjnej kuchni francuskiej. Opowiada jak to danie pojawiło się w jej życiu,
a ponadto zamieszcza uproszczony przepis. Przepis opisany w ten sposób, że aż chce
się zerwać z kanapy i biec do kuchni. Mało tego... do każdego przepisu dodaje
jeszcze krótką historię powstania danego dania. I tak dowiadujemy się z książki
w jaki sposób powstała Tarte tatin, kiedy
najlepiej smakuje Zupa cebulowa oraz jak Beuf
Bourguingnon ze stołów biedoty
trafił na szlacheckie przyjęcia. Do tej pory przepisy kuchni francuskiej były
mi dobrze znane z książek i programów Julii Child. Z tym większą chęcią
sięgnęłam po łatwiejsze wersje wykwintnych francuskich potraw. Tuż po
przeczytaniu książki wkroczyłam z nią do kuchni, ugotowałam i spróbowałam.
Powiem tylko tyle i aż tyle: Pycha!
Książka „Sekrety francuskiej kuchareczki” nie tylko wspaniale się czyta, daje doskonałe
wytchnienie po całym dniu pracy, ale też podpowiada wspaniałe propozycje na obiady, czy desery dań tradycyjnej kuchni francuskiej :)
Poniżej prezentuje Wam zdjęcia Bouf Bourguignon przygotowanego na podstawie przepisu z książki.
Bardzo żałuje, że nie mogę Wam wysłać zapachu tej potrawy… delikatny aromat
mięsa wraz z nuta czerwonego wina i delikatnym wątkiem ziół, a smak? Smak jeszcze
lepszy niż zapach! Ponadto przygotowanie jest banalnie proste. Jeśli powyższy
opis nie przekonał Was do książki, to na pewno powinny to zrobić przepisy z
niej :)
kuchnia francuska jest wspaniała:)
OdpowiedzUsuńrzadko jadam wytwory francuskiej kuchni;p
OdpowiedzUsuńUwielbiam kuchnię francuską - kżdy mysli, ze jest taka wykwintna, ale ona tak naprawdę opiera się na bardzo prostych i przystępnych składnikach :)
OdpowiedzUsuń