środa, 20 czerwca 2018

Makaroniki orzechowe

Beziki, torty Pavlowa i makaroniki to mityczne słodkie stwory cukiernictwa, które wprawdzie doskonale smakują i wyglądają, ale w warunkach domowych są nie do wykonania. Dawno temu postanowiłam rozprawić się z pierwszymi dwoma. Podniosłam swoją tarczę w postaci blachy do pieczenia i zbroję w postaci robota kuchennego (który bądź co bądź wygląda trochę jak machina wojenna) i wytoczyłam wojnę bezą, bezikom i tortom. Walka ta okazał się bardzo krótka i wielce nierówna bowiem dość szybko ją wygrałam. Kilka miesięcy temu nadszedł czas na trzecią bitwę. Tym razem przeciwnikiem miały być makaroniki. To spotkanie nie było ani krótkie, ani łatwe… Wojna (tak, tak przerodziło się to zdecydowanie w wojnę!) miała wiele bitew, w których raz wygrywałam ja z moimi towarzyszami tylkami i dzielnym piekarnikiem,  innym razem zdecydowanie białka uparcie rozlewając się, uciekając i nie tworząc upragnionych blatów makaronikowych… Jednak, wspaniałomyślnie i jednogłośnie po długiej i wyczerpującej walce mogę stwierdzić, że wojnę tę ostatecznie wygrałam. Moi pomocnicy w kuchni sprawili się dzielnie, nie ulękli się rozlanym ciastom, rozpływającym białkom i klapniętym bezą. Daliśmy radę i staliśmy się mistrzami w tej wojnie. Od tej pory nie straszne nam są zarówno beziki, Pavlowe jak i makaroniki…

Przygotowaliśmy dla Was cykl makaronowych przepisów zaczynając od makaroników z orzechami laskowymi, bowiem wszystkie tradycyjne na mielonych migdałach znikały zanim zdążyłam zrobić zdjęcia… Ale nie bójcie się, jutro kolejna batalia, tym razem na pewno ją dla Was uwiecznię ze szczegółami.

wtorek, 5 czerwca 2018

Gołąbki z młodej kapusty



Mam kilka takich potraw, które kojarzą mi się z dzieciństwem. Jest to fasolka szparagowa z bułką tartą i jajkiem sadzonym, nieodłączny element pobytu na działce u dziadków. Jest to pieczona karkówka popisowe danie mojego taty, czy warzywne spaghetti mamy. Są też potrawy, które kojarzą mi się z pewnymi miejscami. Takim daniem są gołąbki. Podawali je zawsze podczas obozów sportowych na które jeździłam odkąd byłam mała. Ich smak i wygląd przypomina mi lasy, jeziora i wycieczki na kajakach. Mimo, że wiele razy próbowałam odtworzyć ten smak to nie udało mi się. Po wielu próbach doszłam do wniosku, że to wcale nie o smak chodzi, ale o czas i miejsce. Teraz robię gołąbki nie po to by spróbować osiągnąć tamten kunszt kulinarny, ale po to by przypomnieć sobie tamte czasy.


Printfriendly